Efekt posiadania można wyjaśnić w następujący sposób – ludzie wyżej wyceniają dobra, które posiadają, niż dobra, które nie są ich własnością. W prosty sposób można to przedstawić na przykładzie samochodu. Sprzedając nasz własny samochód, który użytkowaliśmy np. od 8 lat i biorąc pod uwagę wszystkie wspomnienia z nim związane żądamy najczęściej większych środków pieniężnych od kupującego, niż sami bylibyśmy w stanie zapłacić za ten sam pojazd jako kupujący. Dzieje się tak ponieważ cenimy nasze decyzje, tylko dlatego że ich dokonaliśmy. Z efektem posiadania i przywiązania mają również do czynienia inwestorzy giełdowi, którzy to zgodnie z tym pojęciem, skłonni są do przetrzymywania tych papierów wartościowych, które mają w swoim portfolio. Uważają je bowiem za w pewien sposób uprzywilejowane. Inwestorzy przekonani są o nieomylności swoich decyzji i wierzą, że przeprowadzona przez nich analiza danej spółki przyniesie im ponadprzeciętne zyski. Im dłużej trzymają walory danej spółki, tym większa niechęć do zamknięcia pozycji. Spowodowane jest to tym, że z czasem coraz bardziej się do niej przywiązują, wręcz traktują tą spółkę jak swój własny biznes. Sytuacja ta zostaje spotęgowana w przypadku gdy walory danej spółki dały już temu inwestorowi zarobić, ponieważ zachodzi duże prawdopodobieństwo, że dysponując wolną gotówką, będzie chciał dokupić akcji i zwiększyć swoją pozycję. Tym bardziej, że podbudowuje to jego ego – skoro za pierwszym razem podjął słuszną decyzję i zarobił, to tym razem będzie podobnie i zyska jeszcze więcej. Gdyby ten sam inwestor nie posiadał w swoim portfelu akcji tej spółki, to zapewne wyceniłby ją znacznie niżej. Według psychologów wyżej cenimy rzeczy należące do nas samych niż, należące do kogoś innego.

Jak rozwiązać problem efektu posiadania i przywiązania?

Na podstawie własnych obserwacji zauważyłem, że czym większa dywersyfikacja portfela tym mniej jestem przywiązany do poszczególnych spółek. Gdy na początku mojej przygody z inwestowaniem na giełdzie posiadałem tylko dwie spółki, to już po 2-3 miesiącach byłem “z nimi zżyty”. W takiej sytuacji moja ocena danej spółki była mocno zaburzona. Obecnie gdy w swoim portfolio posiadam około 20 różnych walorów, pozwala mi to na bardziej obiektywną ich ocenę. Gdy widzę, że sytuacja danej spółki nie zmierza w dobrym kierunku, nie mam problemu ze sprzedaniem jej akcji. Dodatkowo kolejne kilkanaście spółek jest na tzw. “liście obserwowanych”, które bez problemu mogą zastąpić wcześniejszą inwestycję.