Podsumowanie
- Istnieje wiele różnego rodzaju formacji świecowych, przy czym niektóre z nich są skuteczniejsze od innych
- Młot i spadająca gwiazda to najpopularniejsze z nich i jak wynika z analizy, są równie skuteczne co znane
- Niestety są nieco bardziej skuteczne w przypadku spółek amerykańskich niż polskich
Najprostsze rozwiązania tymi najskuteczniejszymi?
Po przeczytaniu artykułu poznasz dokładnie skuteczność formacji świecowych, z których sam pewnie korzystasz w codziennym handlu. Dzięki dogłębnej analizie udało mi się nie tylko sprawdzić ich efektywność, ale i dowiedzieć się, na jakich interwałach działają najlepiej i na jak duży ruch mogę liczyć, gdy zobaczę je na wykresie. Wiem również, czy analiza techniczna sprawdza się lepiej w Polsce czy w Stanach Zjednoczonych. Jak myślisz, gdzie?
Przez dziesiątki lat inwestorzy wymyślili, stworzyli i zaprogramowali tysiące różnych strategii, których celem było zarabianie na giełdzie. Od najprostszych strategii, bazujących na przecięciu się średnich kroczących, do najbardziej skomplikowanych, wykorzystujących modele matematyczne systemów minęła bardzo długa droga…
Nie każdy miał odpowiednią cierpliwość oraz kapitał, by ją przejść. Poszukiwanie najskuteczniejszego systemu transakcyjnego przypomina obecnie eksploatację rzeki Klondike w czasach gorączki złota, ze wszystkimi jej cechami – jedni mają szczęście i trafią na prawdziwą żyłę, inni mają kapitał, dzięki któremu stawiają kopalnię, a pozostali nigdy nie odnoszą sukcesu.
Inwestorzy zapominają jednak, że pod koniec XIX wieku istniała również grupa poszukiwaczy, która systematycznie i skrupulatnie płukała piasek za pomocą najprostszych narzędzi i wiodła dzięki temu dostatnie życie.
Nie inaczej jest również na giełdzie. Oczywiście, każdemu z nas marzy się zarobienie milionów, jednak na drodze do osiągnięcia tego celu staje wiele problemów, z których najważniejszym jest neutralne, obiektywne i nieuniknione prawdopodobieństwo.
Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by z inwestowania w akcje osiągać stabilne i przyzwoite zyski, które w przyszłości stanowić mogą jedyne źródło utrzymania.
Poznawanie najbardziej zaawansowanych strategii czy przeznaczanie kapitału na budowanie automatów nie jest wcale konieczne, by ten cel osiągnąć, jednak wymaga dogłębnego zrozumienia funkcjonowania giełdy od podszewki – tego wszak wymaga jednak każdy zawód.
Jednym z obszarów, którego zrozumienie pozwoli w pełni pojąć temat inwestowania, jest zachowanie ceny akcji. Nie czynniki, które na nią wpływają, a samo jej kształtowanie, które zdradza informację o zachowaniu inwestorów, emocjach jakie czują, a nawet ich zamierzeniach.
Analiza ceny nie obejdzie się z kolei bez wykresu stworzonego przy wykorzystaniu świec japońskich oraz najważniejszych formacji świecowych. Ich siłą jest prostota oraz jasność sygnałów jakie przekazują.
Teorię związaną z budową świec oraz psychologię ich kształtowania przekazujemy na naszych szkoleniach, tym razem jednak postanowiłem się zająć ich skutecznością.
W tym celu wybrałem dwie formacje świecowe uważane powszechnie za najskuteczniejsze – formację młota i spadającej gwiazdy – i na podstawie danych o spółkach z Polski i ze Stanów Zjednoczonych statystycznie sprawdziłem ich skuteczność.
Odpowiedzią mojego badania nie jest jedynie wynik pozytywny lub negatywny. Udało mi się odkryć kilka ciekawych charakterystyk tych formacji, które w sposób naukowy wzbogacić mogą nasz handel.
Obie te formacje wskazują możliwe odwrócenie trendu: młot – spadkowego, spadająca gwiazda – wzrostowego. Sugerują one, że cena dotarła do nieakceptowalnych poziomów, oraz na fakt, że znaleźli się pierwsi inwestorzy, którzy zaczęli handlować w przeciwnym do dotychczasowego kierunku. Szerszy opis formacji młota i spadającej gwiazdy znajdują się tutaj.
Najskuteczniejsze formacje świecowe – metoda badawcza
W celu przeprowadzenia badania zebrałem informacje o notowaniach 3 spółek z polskiego parkietu (PKO BP, KGHM i CCC), oraz 3 spółek amerykańskich (Google, Apple, IBM), na interwale dziennym i tygodniowym w okresie od kwietnia 2011 dla spółek z Polski i od października 2010 dla firm amerykańskich do czerwca 2015. Dały one łącznie prawie 900 zrealizowanych formacji na interwale dziennym i ponad 400 na interwale tygodniowym, stąd też próba była wystarczająco duża, by na jej podstawie stawiać wiarygodne wnioski.
BĄDŹ ZAWSZE NA BIEŻĄCO Z NOWOŚCIAMI NA GPW!
Jako użytkownik Squabera masz dostęp do wiedzy oraz najważniejszych wiadomości rynkowych zupełnie za darmo. Dołącz do grona nasz klientów!
W badaniu cały czas stosowałem podział na spółki amerykańskie oraz polskie, gdyż różni je zarówno okres cyklu jak i specyfika handlu na poszczególnych parkietach. Przeanalizowałem je za pomocą skryptu, który w pierwszej kolejności identyfikował odpowiednie formacje (czyli świece o wskazanych przez nas parametrach), a następnie sprawdzał, jak zachowywała się cena po ich wystąpieniu. Przyjąłem 4 poziomy, za pomocą których badałem jej ruch:
- SL: poziom stop-loss, oddalony od zamknięcia świecy formacji o 4% (razem z łączną prowizją na poziomie około 1% daje stratę 5%),
- TP1: poziom oddalony od zamknięcia świecy formacji o 5%,
- TP2: poziom oddalony od zamknięcia świecy formacji o 10%,
- TP3: poziom oddalony od zamknięcia świecy formacji o 15%.
Skrypt ten dał mi informacje o liczbie:
- zrealizowanych formacji,
- osiągniętych SL (sytuacji gdy cena od razu spadała),
- osiągniętych TP1 (momentów, gdy cena osiągnęła poziom TP1, a następnie spadła do SL),
- osiągniętych TP2 (przypadków, gdy cenie udało się dotrzeć do poziomu TP2, a następnie spadła do SL),
- osiągniętych TP3 (a więc sytuacji, gdy cena dotarła do poziomu TP3).
Dzięki takiemu podejściu dowiedziałem się nie tylko, w ilu przypadkach formacje młota lub spadającej gwiazdy dały zarobić, ale i do jakich poziomów najczęściej docierały, oraz jak zachowywały się po osiągnięciu wybranego poziomu. Wiem też, na jakim rynku oraz na jakim interwale analiza techniczna sprawdza się najlepiej, oraz na jaki ruch możemy liczyć, gdy ujrzymy na wykresie młot lub spadającą gwiazdę.
Czy analizowane formacje świecowe dają zarabiać?
Tak, nawet pomimo faktu, iż częściej cena po wystąpieniu formacji dociera do poziomu SL niż któregokolwiek TP. Jak widać w tabeli poniżej, w wypadku polskich spółek w niemal każdej sytuacji liczba SL nieznacznie przekracza sumę przypadków, kiedy cena osiągnęła wybrany TP. Inaczej to wygląda dla spółek amerykańskich, gdzie jedynie w przypadku spadającej gwiazdy na interwale dziennym liczba SL przewyższa sumę TP – w każdym innym przypadku w większości sytuacji odniesiemy zysk.
*Pamiętaj, że w sumę TP1 nie są wliczone przypadki, gdy cena ruszyła dalej do TP2 i TP3, gdyż taka prezentacja daje lepszą informację o zachowaniu ceny.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że cena znacznie częściej dociera do poziomu TP3 niż jedynie TP1 czy jedynie TP2 można dojść do wniosku, że w każdej sytuacji zarabiamy (TP3 daje trzykrotnie większy zysk niż SL stratę), niezależnie od tego, że dotarcie do poziomów SL zdarza się najczęściej.
Które formacje i interwały są najskuteczniejsze?
To zależy od kryterium, które przyjmiemy. Możemy porównywać procent osiągniętych poziomów SL (a więc sprawdzać, kiedy zrealizujemy najmniej strat), lub procent osiągniętych poziomów TP3 (czyli w którym przypadku uda się najwięcej zarobić). Biorąc pod uwagę pierwsze kryterium widać, że najskuteczniejsze okazały się formacje spadających gwiazd na interwale tygodniowym w przypadku polskich spółek, oraz formacje młota na interwale tygodniowym w przypadku spółek amerykańskich.
Widać jednocześnie, że niemal w każdym przypadku spółki amerykańskie notują lepsze wyniki niż firmy z Polski. Dodatkowo, znacznie skuteczniejszy niż dzienny jest w każdym przypadku interwał tygodniowy. Biorąc pod uwagę z kolei drugie kryterium, zarówno w przypadku spółek polskich jak i amerykańskich najskuteczniejszy pozostaje młot na interwale tygodniowym. Tutaj również formacje na wyższych interwałach mają dla późniejszego ruchu większe znaczenie.
Pytanie, do którego poziomu należy trzymać akcje (na które odpowiedzi nie daje powyższa tabela, a które jest kluczowe z inwestycyjnego punktu widzenia) musi pozostać jeszcze otwarte, gdyż wcześniej warto skupić się na jeszcze jednym wniosku, jaki płynie z tej wstępnej analizy.
Oprócz skuteczności ważna jest zmienność
Otóż, analizując te dane nie w formie średniej, a dla każdej spółki indywidualnie, dojść można do wniosku, że w przypadku spółek polskich liczba osiągniętych wybranych poziomów znacznie bardziej odbiega od wartości średnich, niż w przypadku spółek amerykańskich. By otrzymać bardziej wiarygodne informacje przeanalizowałem pod tym kątem po 10 spółek z każdego kraju, a wyniki prezentuje poniższa tabela:
Zanim jeszcze przejdziemy do analizy tabeli, słowo wprowadzenia nt. zastosowanej metody. Odstępstwa (czyli sytuacje, gdy wynik danej spółki różni się od średniej wyników) zbadałem za pomocą odchylenia standardowego, którego wartość wskazuje o ile procent dla danej spółki skuteczność każdego poziomu różni się od średniej.
I tak na przykład, procent osiągniętych TP3 przez polskie spółki po zrealizowaniu się formacji młota na interwale dziennym odchyla się przeciętnie od średniej o 6,5 punkta procentowego. Czyli mówiąc prostym językiem, wynik dla każdej spółki różni się od wartości średniej (26%) dla całej grupy, a średnia tej różnicy to właśnie 6,5 punkta procentowego. Odchylenie standardowe można jednak porównywać między grupami jedynie wtedy, gdy średnia wyników jest taka sama lub chociaż bardzo podobna. Jeżeli nie jest (tak jak w przypadku spółek polskich i amerykańskich), należy wtedy skorzystać ze współczynnika zmienności, który pokazuje udział odchylenia w średniej.
W powyższym przypadku wynosi on 6,5 / 26 = 24,6%. A im wyższy jest ten współczynnik, tym bardziej poszczególne wyniki są zmienne i tym mocniej różnią się od średniej.
W powyższej tabeli wskazane zostały właśnie współczynniki zmienności dla poszczególnych świec i grup spółek, a na niebiesko zaznaczone zostały przypadki, gdy wartości współczynników różnią się na korzyść amerykańskich (czyli wskazują, że wyniki dla USA są mniej zmienne).
Wysoka zmienność to mała skuteczność analizy technicznej?
Co to oznacza w praktyce? Jeżeli sytuacja na danej spółce często odbiega od typowego zachowania rynku (a właśnie to mówi nam wysoki współczynnik zmienności), oznacza to, że trudniej jest handlować jej akcjami wykorzystując analizę techniczną, która zaprogramowana jest właśnie tak, aby działać w przypadku powtarzających się ruchów ceny. Tutaj widać, że pewna grupa spółek (polskich) zachowuje się mniej stabilnie niż inna grupa spółek (amerykańskich).
Wynika z tego, że analiza techniczna działać może nieco skuteczniej na amerykańskim parkiecie niż na polskim. Potwierdza to również inny ilościowy czynnik – płynność. Od dawna wiemy bowiem, że im płynniejsze są akcje, tym trudniej manipulować rynkiem lub wpływać na niego dużymi zleceniami. Stąd też, na spółkach płynnych znacznie mniej jest fałszywych ruchów, które wprowadzają inwestorów błąd.
A żadną tajemnicą nie jest, że amerykańskie spółki są znacznie bardziej płynne niż te w Polsce. Moje badanie potwierdziło więc znane od dawna twierdzenie, że analiza techniczna może się lepiej sprawdzać na akcjach notowanych na amerykańskich parkietach, niż tym w Warszawie.
Co ciekawe jednak, biorąc pod uwagę jedynie zmienność osiąganych poziomów SL (czyli przypadków, kiedy dana formacja w ogóle nie zadziałała, ponieważ cena od razu spadła do SL) przewagę uzyskują polskie firmy. To również potwierdza ogólny wniosek, o słabszej skuteczności analizy technicznej w przypadku akcji z Polski, jako że nie tylko procent osiąganych SL jest wyższy (co pokazałem wcześniej), ale i są one mniej zmienne, a więc nie są wynikiem przypadku.
Jak długo trzymać kupione akcje?
Wiemy już jak często cena dociera do wybranych poziomów, jednak nie daje nam to dokładnej informacji kiedy sprzedać akcje, ponieważ nie wiemy czy w danej sytuacji cena dotrze jedynie do TP1, czy może aż do TP3. Co prawda przed zrealizowaniem się danego scenariusza nigdy się tego nie dowiemy, jednak za pomocą statystycznej analizy historycznych notowań określić możemy, do którego poziomu najbardziej opłaca się trzymać akcje. By to określić, tabelę nr 1 trzeba przeliczyć – do tej pory wiedzieliśmy, ile razy cena dotarła na przykład jedynie do TP3, a przecież zanim to zrobiła, musiała jeszcze osiągnąć poziomy TP1 i TP2. Tak przekalkulowana tabela (z liczbą przypadków, nie odsetkiem) wyglądać będzie w następujący sposób:
Co oznaczają poszczególne wartości? Interpretacja pierwszego wiersza tabeli jest następująca: W przypadku spółek polskich i formacji młota na interwale dziennym, cena akcji dotarła do poziomu TP1 w średnio 39,3 przypadków, z czego w średnio 29,7 przypadków ruszyła dalej do TP2, z czego w średnio 24,3 przypadków rosła nadal i osiągnęła TP3. Ze wstępnej analizy wszystkich wyników widać, że cena bardzo często po osiągnięciu jednego poziomu TP dociera do kolejnego. Aby informacja była jaśniejsza, tabelę tę można nieco przeorganizować, by pokazać w ujęciu procentowym, jak często cena rusza dalej.
Na pierwszy rzut oka widać znowu, że formacje na interwale tygodniowym mają większą skuteczność niż te na interwale dziennym. Po drugie, w przypadku pojawienia się młota na interwale dziennym na akcjach polskiej spółki, gdy cena dotarła do poziomu TP1, to w aż 76% przypadków kontynuować będzie ruch w górę. W dodatku, 77% z tych 76% przypadków wzrośnie nawet do poziomu TP3. Równie pozytywnie wygląda to w pozostałych przypadkach.
Największą zaś skuteczność prezentuje spadająca gwiazda na interwale tygodniowym w przypadku spółek z USA. Wstępnie wynika z tego, że gdy cena naszych akcji dotrze do TP1, to zdecydowanie warto trzymać akcje nadal, gdyż prawdopodobieństwo, że w takiej sytuacji poniesiemy stratę (bez przesuwania SL) wynosi jedynie 23% (średnia dla wszystkich badanych przypadków). Gdy zaś cena osiągnie TP2, to prawdopodobieństwo jej zawrócenia i dotarcia do SL wynosi 20%, kontra 80% szans, że będzie kontynuować wzrosty.
Do którego poziomu TP najbardziej opłaca się trzymać akcje?
Aby to sprawdzić, należy wziąć pod uwagę liczbę przypadków gdy ponosimy określoną stratę, oraz określony zysk i wielkość tego zysku. Gdy chcemy zamykać wszystkie pozycje od razu na poziome TP1, wtedy liczba przypadków, gdy ponosimy stratę wynosi dokładnie liczbę SL. W przypadku TP2, liczba strat powiększona musi zostać o wszystkie przypadki, gdy cena osiągnęła jedynie poziom TP1 (a następnie spadła do SL), z tym, że należy ją podzielić przez 2, gdyż potencjalna strata jest co do wartości procentowej dwa razy mniejsza niż zysk. Gdy sprawdzamy zaś TP3, do liczby SL trzeba dodać liczbę TP1 i TP2, oraz podzielić ją przez 3 (strata trzykrotnie mniejsza od zysku).
Wartości w kolumnach poniższej tabeli powstały więc w następujący sposób:
- suma SL1: suma wszystkich pozycji, na których osiągnięta została strata,
- suma TP1: suma wszystkich pozycji, które osiągnęły poziom TP1 lub wyżej,
- SL1/TP1 -1: iloraz poprzednich dwóch wartości pomniejszony o 1,
- suma SL2: suma wszystkich SL oraz pozycji, które osiągnęły jedynie poziom TP1, podzielona przez 2,
- suma TP2: suma wszystkich pozycji, które osiągnęły poziom TP2 lub wyżej,
- SL2/TP2 -1: iloraz poprzednich dwóch wartości pomniejszony o 1,
- suma SL3: suma wszystkich SL oraz pozycji, które osiągnęły poziom jedynie TP1 lub jedynie TP2, podzielona przez 3,
- suma TP3: suma wszystkich pozycji, które osiągnęły poziom TP3,
- SL3/TP3 -1: iloraz poprzednich dwóch wartości pomniejszony o 1.
Najważniejsze dla nas są wartości w kolumnach, w których liczba pozycji stratnych była dzielona przez liczbę pozycji zyskownych. Powstały w ten sposób, nazwijmy go, współczynnik zyskowności, wskazuje, czy opłacało się przetrzymać wszystkie pozycje jedynie do wskazanego poziomu TP. Jeżeli jego wartość jest ujemna, to to oznacza, że na takim handlu odnieśliśmy ostatecznie stratę, jeżeli zaś jest dodatnia, to znaczy to, że odnieśliśmy zysk.
Gdyby współczynnik zamienić na procent (gdzie -0,16 oznacza -16%), każda z wartości oznaczałaby, o ile procent łączna strata różni się od łącznego zysku. Jego interpretacja jest więc bardzo prosta – im wyższe wartości przyjmuje współczynnik, tym wyższa była różnica między stratą i zyskiem, naturalnie na korzyść tego drugiego. Jeśli w takim razie dla polskich spółek na interwale tygodniowym w przypadku formacji młota współczynnik zyskowności dla TP3 wyniósł 2,3, to nasze zyski 2,3-krotnie przekroczyły łączną stratę.
Analiza powyższej tabeli daje więc jasny wynik. W każdym przypadku najbardziej opłaca się trzymać akcje aż do osiągnięcia TP3, gdyż w każdej takiej sytuacji potencjalne zyski znacząco przekraczają potencjalne straty. Co ciekawe również, w każdym przypadku bardziej opłacalne są formacje, które wystąpiły na akcjach amerykańskich spółek, a także te, które wyrysowały się na interwałach tygodniowych.
Najważniejsze wnioski moich badań
Jakie praktyczne wnioski można wyciągnąć z powyższego badania? Po pierwsze, udowodniłem, że formacje młota i spadającej gwiazdy są skuteczne i można na ich podstawie podejmować decyzje inwestycyjne.
Po drugie, formacje te, zidentyfikowane na wykresach tygodniowych cechują się nieco wyższą zyskownością, niż ich odpowiedniki na interwałach dziennych.
Po trzecie, gdy na wykresie pojawi się młot lub spadająca gwiazda, a cena poruszać się będzie w zgodnym z ich wydźwiękiem (w górę w pierwszym przypadku i w dół w drugim), to istnieje duża szansa, że wzrośnie o co najmniej 15% – stąd też, właśnie do tego poziomu najbardziej opłaca się trzymać kupione akcje.
I po czwarte wreszcie, analiza techniczna nieco lepiej sprawdza się w Stanach Zjednoczonych niż w Polsce. Składają się na to dwa wnioski – jeden, mówiący o większej skuteczności badanych formacji (niższy udział SL, wyższy udział TP3 w ogólnej liczbie przypadków), oraz drugi, wskazujący, że wartości dla poszczególnych polskich spółek mocniej odchylają się od średniej, niż dla spółek amerykańskich.
Wiemy więc, że warto wykorzystywać formacje młota czy spadającej gwiazdy, zarówno jako potwierdzenie, gdy chcemy kupić akcje, lub jako ostrzeżenie, gdy już je posiadamy, a rynek zaczyna dawać sygnały o nadchodzącej korekcie. Jak widać powyżej, przy odpowiednim podejściu formacje te mogą stanowić samodzielną strategię transakcyjną, jednak warto wykorzystywać inne metody, które zredukują liczbę przypadków, gdy dana formacja wystąpiła, a cena w krótkim czasie zaliczyła poziom SL.
Do takich metod należy przede wszystkim wykorzystanie stref popytu i podaży (o których poczytać możesz pod tym linkiem) czy linii trendu (tutaj), które bardzo dobrze współpracują z formacjami świecowymi i potwierdzają się nawzajem.
CHCESZ OTRZYMYWAĆ WIĘCEJ INFORMACJI Z GIEŁDY?
Dzięki Squaberowi otrzymasz taką możliwość. Codzienne informacje rynkowe oraz całkowicie darmowa baza wiedzy jest na wyciągnięcie ręki.