Nastroje na globalnych rynkach finansowych po raz kolejny zostały wywrócone do góry nogami, a to wszystko za sprawą weekendowej wypowiedzi szefa FBI, który to oświadczył, że nowe maile dotyczące tzw. afery mailowej związanej z Hillary Clinton, nie zawierają żadnych informacji pozwalających na postawienie jej zarzutów w sprawie dotyczącej używania przez nią prywatnego serwera do celów służbowych. Oznacza to de facto, że FBI podtrzymuje wcześniejszy werdykt w tej sprawie z lipca. Cała ta sprawa powoduje prawdziwy emocjonalny rollercoaster wśród globalnych inwestorów. Na dzień przed wyborami rynki ponownie uwierzyły, że to Hillary Clinton zwycięży i zostanie pierwszą kobietą-prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych.
Po kilku dniach spadków z ubiegłego tygodnia, w dniu dzisiejszym mamy do czynienia z silnym odbiciem głównych światowych indeksów co oznacza odwrót od ryzyka. Niestety, na rynku polskim po początkowych silnych wzrostach, sesja zakończyła się neutralnie (+0.20% na WIG20). Słabo wypadły również obroty, które osiągnęły ledwie 485 mln zł. Słabsza postawa indeksu blue chipów to głównie zasługa dwóch spółek: o -2,21% spadły notowania PGNiG, a o -1.56% Tauron. Zdecydowana większość blue chipów znalazła się jednak nad kreską. Najmocniej drożały papiery KGHM (+2,42%), który korzystał na drożejącej miedzi.
Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny był wybitnie nudny. Tak naprawdę zwróciłbym tylko uwagę na informację dotyczącą znaczącego spadku rezerw walutowych w Chinach. Skurczyły się one o 45,7 mld dolarów i wynoszą obecnie 3,121 biliona dolarów amerykańskich. Jest to jednocześnie poziom najniższy od pięciu lat. Oznacza to, że presja odpływającego kapitału z chińskiej gospodarki jest spora. Próżno jednak szukać rynkowej reakcji na tą informację – – inwestorzy w pełni zajęci są wyborami w USA.
Z najnowszego sondażu CBS, przeprowadzonego w dniach 2-6 listopada na grupie 1753 osób wynika, że Hilary Clinton ma przewagę 45% do 41% nad Donaldem Trumpem, ale wskazywana przez agencję zbierającą dane precyzja to 2-3 punkty procentowe, co nie daje poczucia pewności co do ostatecznego wyniku. Potwierdza to również mapa tzw. głosów elektorskich.
Powyższa mapa bazująca na ostatnich sondażach wydaje się dawać dość bezpieczne zwycięstwo Clinton (297 do 241), jednak to przekonanie może być mylne. Najnowszy sondaż sporządzony przez Uniwersytet Quinnipiac dla stanu Floryda, pokazał niewielką przewagę Clinton (46% vs 45%) nad Trumpem. Ewentualna wygrana przedstawiciela republikanów w tym stanie (przy wynikach z innych stanów zgodnie z sondażami) oznaczać będzie że uzyska on 270 głosów elektorskich i zostanie 45 prezydentem Stanów Zjednoczonych. Wynik wyborów powinien być znany w środę ok. 5 nad ranem czasu polskiego, gdy opublikowane zostaną wyniki badań exit poll.