Mijający tydzień na światowych parkietach przyniósł nam stabilizację i uspokojenie powyborczych emocji. Nie widać już takiego entuzjazmu inwestorów w zakupach akcji jak to miało miejsce jeszcze pod koniec ubiegłego tygodnia, co było wywołane oczekiwaniami wprowadzenia luźniejszej polityki fiskalnej przez nowego prezydenta elekta Stanów Zjednoczonych, który zapowiedział m.in. zwiększenie wydatków infrastrukturalnych i obniżkę podatków. Podjęcie takich działań w długim terminie na pewno wpłynie pozytywnie na amerykańską gospodarkę, jednak rynki finansowe w średnim terminie swoją uwagę przeniosą najprawdopodobniej na drugą stronę oceanu, a konkretnie do Włoch, gdzie 4 grudnia odbędzie się referendum.
Wśród europejskich spółek w tym tygodniu było widać dosyć mieszane odczucia inwestorów. Słabe dane z niemieckiej jak i polskiej gospodarki powodują, że tamtejsze indeksy (odpowiednio DAX i WIG20) mają problemy z wyjściem ponad swoje znaczące opory. W ten sposób blisko trzymiesięczna konsolidacja na tych indeksach pozostaje aktualna. Wybicie, w którąkolwiek ze stron będzie oznaczać mocniejszy ruch. W przypadku indeksu WIG20, bardziej prawdopodobne wydaje się wyjście z konsolidacji dołem, zgodnie z długoterminowym trendem spadkowym. W takim wypadku możliwy będzie test pobrexitowego dna (1660 punktów).
Wzrost gospodarczy w Polsce wyniósł zaledwie 2,5% w III kwartale. Jest to spore rozczarowanie dla inwestorów, co dodatkowo zmniejsza zainteresowanie polską giełdą. Za spowolnienie odpowiedzialny jest najprawdopodobniej spadek inwestycji, a konsumpcja (m.in. dzięki programowi 500+) nie przyspieszyła na tyle, aby zamortyzować ten negatywny wstrząs. Niski wzrost sugeruje, że polski rząd może mieć problemy z domknięciem budżetu na przyszły rok. Dane z niemieckiej gospodarki również nie zaskoczyły pozytywnie. Wzrost PKB w trzecim kwartale wyniósł 0,2% q/q, czyli tylko połowę tego, co w drugim.
Czwartkowe popołudnie związane było przede wszystkim z oświadczeniem prezes FED (Janet Yellen) przed Komitetem Ekonomicznym w Kongresie. Jej wypowiedź wskazywała na potrzebę normalizacji polityki monetarnej w najbliższym czasie. Podwyżka w grudniu wyceniana jest już przez rynek na ponad 90%. Wszystko wskazuje na to, że gospodarka USA osiągnęła już cel pełnego zatrudnienia, natomiast 2% cel inflacyjny osiągnięty zostanie w przeciągu najbliższych dwóch lat lub nawet szybciej. W tym miejscu należy również zacytować słowa Jeffrey’a Lackera z FED, który w ostatnim swoim wystąpieniu powiedział, że nie jest kontrowersyjnym pogląd, że jeśli polityka fiskalna stanie się luźniejsza za prezydentury Trumpa to implikować to będzie potrzebę wyższych stóp procentowych.