Warszawski parkiet na chwilę przed końcem sesji jest najsłabszym parkietem giełdowym w Europie. Co więcej, WIG20 jest dziś jednym z jedynie sześciu tracących indeksów – reszta europejskich parkietów mieni się we wtorek różnymi odcieniami zieleni. Najlepszym indeksem jest jak na razie włoski FTSE MIB, niemiecki DAX i francuski CAC40 zyskują około 1 procenta, a nasi rówieśnicy, czeski PX i węgierski BUX zgodnie rosną o około 0,5 procenta.

WIG20 kontynuuje więc korektę, która rozpoczęła się w zeszłym tygodniu. Pomimo wczorajszej walki w okolicach okrągłej bariery 1800 pkt sprzedający utrzymali kontrolę nad głównym warszawskim indeksem i doprowadzają do dalszych spadków.

wig20

Przed techniczna zmianą średnioterminowego trendu wzrostowego ratuje nas jedynie strefa w okolicach poprzedniego dołka, zlokalizowanego na wysokości około 1750 pkt. Dopóki kurs nie przebije tego poziomu, wciąż mówimy o trendzie wzrostowym – jeśli jednak tak się stanie, sekwencja szczytów i dołków zostanie przełamana, a my będziemy mieli wszelkie podstawy by sądzić, że trend wzrostowy zaczyna się odwracać. Wzrosty od końca czerwca stanowiłyby wtedy jedynie korektę dla długoterminowego trendu spadkowego.

Sytuacja w Europie jest bardziej pozytywna. Najważniejsze indeksy znajdują się w większej odległości od takich kluczowych barier, a i już dzisiaj sygnalizują zakończenie korekty spadkowej. Choć kondycja gospodarcza europejskich gospodarek jest znacznie słabsza, to dwa czynniki sprawiają, że to w Europie możemy zobaczyć większe wzrosty niż w Warszawie. Po pierwsze, EBC prowadzi ultraluźną politykę monetarną i może ją jeszcze poluźnić (a przynajmniej wydłużyć), a po drugie, dane z gospodarek mają większą szansę na poprawę. Sytuacja gospodarcza w Polsce jest pozytywna i wszyscy to wiedzą, dlatego możemy liczyć głównie na negatywne niespodzianki (widać to po gorszym od spodziewanego wzroście w drugim kwartale), z kolei w przypadku największych krajów w Europie, inwestorzy mogą liczyć na pozytywne zaskoczenie.